Brama

Jezus powiedział do swoich uczniów: „Zaprawdę, powiadam wam: Bogaty z trudnością wejdzie do królestwa niebieskiego, 24 Jeszcze raz wam powiadam: Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”. 25 Gdy uczniowie to usłyszeli, przerazili się bardzo i pytali: „Któż więc może się zbawić?” 26 Jezus spojrzał na nich i rzekł: „U ludzi to niemożliwe, lecz u Boga wszystko jest możliwe” (Mt 19,23-26).

W swoim nauczaniu Jezus wielokrotnie poruszał wątek bogactwa, jak choćby przywołując osobę młodzieńca, który przestrzegał wszystkich przykazań, ale nie był gotów sprzedać wszystkich swoich dóbr, aby pójść za Chrystusem. Dlatego właśnie Jezus w swoim nauczaniu o bogactwie powiada: „Łatwiej jest wielbłądowi przejść przez ucho igielne niż bogatemu wejść do królestwa niebieskiego”. Porównanie, wydaje się być nieco absurdalne, lecz biorąc pod uwagę interpretacje większości egzegetów, okazuje się, że słowa te nie są tylko hiperbolą, lecz mają one głęboki sens. Owym „uchem igielnym” określano bardzo wąską, boczną bramę w murze Jerozolimy, w której człowiek ledwo mógł się zmieścić, przez nią wielbłąd mógł przejść na kolanach po zdjęciu z niego uprzednio pakunków.  W takim rozumieniu, nauka Jezusa jest oczywista. Warunkiem dostąpienia zbawienia jest ogromna pokora i pozbycie się wszystkich dóbr, które odwracają naszą uwagę od Boga. Człowiek, który jest zapatrzony w swoje bogactwa i nie widzi innych ludzi przypomina właśnie takiego wielbłąda, który próbuje przecisnąć się ze swoim ładunkiem przez wąską bramę. Bogactwo samo w sobie nie jest złe, lecz zła może być nasza relacja względem niego. Człowiek potrzebuje do życia pieniędzy, dóbr materialnych, pozwalają one mu funkcjonować w świecie. Niebezpieczeństwo przychodzi wtedy, gdy obieramy sobie bogactwo za cel życia i zamykamy się w swoim egoizmie na innych.

Motto: Chciwość jest narzędziem bałwochwalstwa, ponieważ idzie odwrotną drogą niż ta, którą przebył do nas Bóg. Święty Paweł mówi nam, że Jezus Chrystus, który był bogaty, dla nas stał się ubogim, aby nas swoim ubóstwem ubogacić. To jest droga Boga: pokora, uniżyć się, aby służyć. Natomiast chciwość prowadzi cię drogą przeciwną: ty będąc biednym człowiekiem z próżności czynisz siebie bogiem. To bałwochwalstwo.

Pan uczy nas drogi: nie jest to droga ubóstwa dla ubóstwa. Nie! To droga ubóstwa, jako narzędzia, aby Bóg był Bogiem, aby On był jedynym Panem! Nie złoty cielec! A wszelkie dobra jakie posiadamy Pan nam daje, aby świat się rozwijał, aby rozwijała się ludzkość, aby pomagać innym. Niech w naszym sercu pozostanie dziś Słowo Pana: « Uważajcie i strzeżcie się wszelkiej chciwości, bo nawet gdy ktoś opływa we wszystko, życie jego nie jest zależne od jego mienia”.

Papież Franciszek

 

 

Samarytanie – potomkowie Izraelitów z Królestwa Północnego

Jezus rzekł: „Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. 31 Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. 32 Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. 33 Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: 34 podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go.”36 Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?” 37 On odpowiedział: „Ten, który mu okazał miłosierdzie”. Jezus mu rzekł: „Idź, i ty czyń podobnie!” (Łk 10,30-37).

Jezus w swojej przypowieści w sposób obrazowy pokazuje nam reakcje poszczególnych ludzi na spotkanie z pokrzywdzonym człowiekiem. Każdy z nas w swoim życiu staje przed wyborem: można pałać nienawiścią i być zbójcą, można również przyjąć postawę obojętności i zupełny brak wrażliwości na innych jak kapłan czy lewita (urzędnik kultu świątynnego), a można również być miłosiernym samarytaninem, który potrafił dostrzec nieszczęście i potrzebę drugiego człowieka. Warto również podkreślić, iż Samarytanie byli wrogami Żydów, uważani byli za odstępców. Mimo wszystko, człowiek ten potrafił pochylić się nad nieszczęściem drugiego, nie tylko opatrzył na miejscu rany, lecz pospieszył z daleko idącą pomocą w postaci zawiezienia rannego do gospody i opłacenia jego pobytu. O wrażliwości na potrzeby innych wspominał też Jan Paweł II mówiąc o „wyobraźni miłosierdzia”, abyśmy potrafili patrzeć, widzieć i wzruszać się, postępować według tego, co podpowiada nam serce. Zastanawiający jest fakt, iż kapłan i lewita pozostali obojętni wobec drugiego człowieka, o dziwo, ludzie którzy codziennie sprawowali czynności liturgiczne w świątyni, a więc byli powołani do szczególnej bliskości z Bogiem. Można przypuszczać, iż obawiali się kontaktu z krwią lub zmarłym człowiekiem, przez to bowiem staliby się nieczyści, a tym samym niezdolni do sprawowania kultu w świątyni. Jezus obala takie myślenie i podkreśla, że każdy, absolutnie każdy jest zobowiązany do niesienia pomocy drugiemu bez względu na okoliczności.

Motto z Dzienniczka Siostry Faustyny: „Sam mi każesz ćwiczyć się w trzech stopniach miłosierdzia – pierwsze – uczynek miłosierny, jakiegokolwiek on będzie rodzaju; drugie – słowo miłosierne, jeżeli nie będę mogła czynem, to słowem; trzecim jest modlitwa. Jeżeli nie będę mogła okazać czynem ani słowem miłosierdzia, to zawsze mogę modlitwą. Modlitwę rozciągam nawet tam, gdzie nie mogę dotrzeć fizycznie”.

Modlitwa siostry Faustyny:

„Dopomóż mi, Panie, aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewała i nie sądziła według zewnętrznych pozorów, ale upatrywała to, co piękne w duszach bliźnich i przychodziła im z pomocą. Dopomóż mi, Panie, aby słuch mój był miłosierny, bym skłaniała się do potrzeb bliźnich, by uszy moje nie były obojętne na bóle i jęki bliźnich. Dopomóż mi, Panie, aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówiła ujemnie o bliźnich, ale dla każdego miała słowo pociechy i przebaczenia. Dopomóż mi, Panie, aby ręce moje były miłosierne i pełne dobrych uczynków, bym tylko umiała czynić dobrze bliźniemu, przyjmować na siebie cięższe i mozolniejsze prace. Dopomóż mi, Panie, aby nogi moje były miłosierne, bym zawsze spieszyła z pomocą bliźnim, opanowując swoje własne znużenie i zmęczenie. (…) Dopomóż mi, Panie, aby serce moje było miłosierne, bym czuła ze wszystkimi cierpieniami bliźnich. O Panie, pragnę się cała przemienić w miłosierdzie Twoje i być żywym odbiciem Ciebie. Niech ten największy przymiot Boga, to jest niezgłębione miłosierdzie, przejdzie przez serce i duszę moją do bliźnich. (…) Niech odpocznie miłosierdzie Twoje we mnie, o Panie mój”.

 

Zagubiona owca

Opowiedział im następującą przypowieść: 4 „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? 5 A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona 6 i wraca do domu; sprasza przyjaciół i sąsiadów i mówi im: „Cieszcie się ze mną, bo znalazłem owcę, która mi zginęła”. 7 Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia (Łk 15,3-7).

Jezus opowiada przypowieść o zagubionej owcy w odpowiedzi na oburzenie faryzeuszów, którzy krytykowali Jego wspólne posiłki z celnikami i grzesznikami. W ówczesnych czasach pasterstwo  było popularnym zajęciem i nie bez powodu Jezus posłużył się właśnie tym obrazem. Niejednokrotnie zdarzało się podczas pasienia, że owieczka zaplątała się w ciernie lub wpadła w szczelinę skalną. Jezus podkreśla szczególną troskę pasterza o każdą ze swych owiec z osobna. Gdy jedna zaginie, pozostawia całe swoje stado w bezpiecznym miejscu i rusza w poszukiwaniach. Bóg troszczy się o każdego z nas i nikogo nie spisuje na straty. Cieszy się z każdego nawróconego grzesznika, niezależnie od tego, kim jest. Troszczy się o to co małe, słabe, zagubione, cierpiące. Jezus pragnie przebaczenia, a nie zemsty, dobry pasterz nie chce śmierci owcy, która należy do jego owczarni, lecz pragnie, aby wzrastała pośród swego stada. Bóg odczuwa ogromną radość w chwili nawrócenia grzesznika, dlatego „w niebie będzie większa radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia”, oni bowiem są bezpieczni w swoim stadzie, a grzesznik był na granicy zatracenia.

Motto:Ja jestem dobrym pasterzem i znam owce moje, a moje Mnie znają, podobnie jak Mnie zna Ojciec, a Ja znam Ojca. Życie moje oddaję za owce. Mam także inne owce, które nie są z tej zagrody. I te muszę przyprowadzić i będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz. Dlatego miłuje Mnie Ojciec, bo Ja życie moje oddaję, aby je znów odzyskać. Nikt Mi go nie zabiera, lecz Ja sam z siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać. Taki nakaz otrzymałem od mojego Ojca” (J 10, 11-18). 

 

Cudowne rozmnożenie chleba

Dzień począł się chylić ku wieczorowi. Wtedy przystąpiło do Niego Dwunastu mówiąc: „Odpraw tłum; niech idą do okolicznych wsi i zagród, gdzie znajdą schronienie i żywność, bo jesteśmy tu na pustkowiu”. 13 Lecz On rzekł do nich: „Wy dajcie im jeść!” Oni odpowiedzieli: „Mamy tylko pięć chlebów i dwie ryby; chyba że pójdziemy i nakupimy żywności dla wszystkich tych ludzi”. 14 Było bowiem około pięciu tysięcy mężczyzn. Wtedy rzekł do swych uczniów: „Każcie im rozsiąść się gromadami mniej więcej po pięćdziesięciu!” 15 Uczynili tak i rozmieścili wszystkich. 16 A On wziął te pięć chlebów i dwie ryby, spojrzał w niebo i odmówiwszy błogosławieństwo, połamał i dawał uczniom, by podawali ludowi. 17 Jedli i nasycili się wszyscy, i zebrano jeszcze dwanaście koszów ułomków, które im zostały (Łk 9,12-17).

Cudowne rozmnożenie chleba jest jednym z największych cudów Jezusa, nie bez powodu zostało opisane aż w czterech Ewangeliach. Cud ten ponownie ukazuje osobę i miłość Jezusa, Jego miłosierdzie względem wielkiego tłumu, On zna nasze potrzeby i pragnienia. Uczniowie wiedzą, że nie są w stanie sami zaradzić swoim potrzebom, mają świadomość swoich własnych ograniczeń, jednak z Jezusem mogą zdziałać cuda, potrafią przewyższyć swoje możliwości. Cud rozmnożenia chleba pokazał uczniom, że dla Jezusa nie ma sytuacji bez wyjścia, On ma władzę i moc czynienia cudów. W czasach Jezusa chleb był podstawowym produktem spożywczym, Jezus rozmnożył chleb aby posilić wygłodniałe tłumy. Jednak już u Ewangelisty Jana padają słowa: „Ja jestem chlebem żywym, który zstąpił z nieba. Jeśli kto spożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest moje ciało za życie świata” (J 6,51). Cud dokonany pośród tłumów jest zapowiedzią Eucharystii. To Jezus jest chlebem życia, który nasyci wszystkich głodnych sensu i miłości.

 

Pustynia jako pastwiska

Pan jest moim pasterzem, nie brak mi niczego. 2 Pozwala mi leżeć na zielonych pastwiskach. Prowadzi mnie nad wody, gdzie mogę odpocząć: 3 orzeźwia moją duszę. Wiedzie mnie po właściwych ścieżkach przez wzgląd na swoje imię. 4 Chociażbym chodził ciemną doliną, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza (Ps 23,1-4).

On użyczy deszczu na twoje zasiewy, które posiejesz na roli, zboże wyrosłe na ziemi będzie obfite i soczyste; w ów dzień twoje bydło będzie się paść na rozległej łące, woły i osły obrabiające ziemię będą jadły przyprawioną paszę, przewianą szuflą i wiejadłem (Iz 30,23-24).

Psalm pasterski jest jednym z najbardziej znanych biblijnych tekstów i zalicza się do tzw. psalmów ufnościowych, w których autor wyraża swoją wierność i zaufanie Bogu. Pojawia się w nim obraz Boga jako Pasterza. Dobry pasterz miał za zadanie czuwać nad stadem swoich owiec, musiał zapewnić im wyżywienie i wodę, pilnować, aby nie zabłądziły, chronić przed dzikimi zwierzętami, prowadzić do pastwiska czy wodopoju. Psalm podkreśla Bożą troskę o człowieka, to On zaspokaja wszystkie ludzkie potrzeby, to On zapewnia dobrobyt, to On stale czuwa, aby żadna owca nie pobłądziła, przywołuje wciąż do siebie, czuwa, aby wszyscy byli jedną owczarnią, mającą swojego jednego pasterza. W psalmie pojawiają się dwa przedmioty w kontekście pocieszenia: „Twój kij i laska są tym, co mnie pociesza”. Kij był długim narzędziem pasterskim pomocnym w obronie przed dzikimi zwierzętami, z kolei laska służyła do przeganiania owiec, aby byłe one posłuszne swemu pasterzowi. Kij zazwyczaj kojarzy się z karceniem, jednak to właśnie on chronił, zapewniał bezpieczeństwo, odpędzał wrogie zwierzęta. Oba przedmioty symbolizują fakt, iż to Bóg nas wychowuje i troszczy się o nas.

 

Jezus Dobry Pasterz

Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto nie wchodzi do owczarni przez bramę, ale wdziera się inną drogą, ten jest złodziejem i rozbójnikiem. 2 Kto jednak wchodzi przez bramę, jest pasterzem owiec. 3 Temu otwiera odźwierny, a owce słuchają jego głosu; woła on swoje owce po imieniu i wyprowadza je. 4 A kiedy wszystkie wyprowadzi, staje na ich czele, a owce postępują za nim, ponieważ głos jego znają. 5 Natomiast za obcym nie pójdą, lecz będą uciekać od niego, bo nie znają głosu obcych”. 6 Tę przypowieść opowiedział im Jezus, lecz oni nie pojęli znaczenia tego, co im mówił. 7 Powtórnie więc powiedział do nich Jezus: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Ja jestem bramą owiec” (J 10,1-7).

Alegoria Jezusa jako Dobrego Pasterza pojawia się po raz kolejny w Ewangelii św. Jana. Pasterz pozostaje w dobrej relacji ze swoimi owcami, tym co odróżnia go od rozbójników i złodziei jest prawda, iż poświęca swoje życie za owce. Jezus w swojej przypowieści przestrzega nas przed fałszywymi pasterzami, przed tymi, którzy chcą wykraść owce z Jego trzody. To Jezus jest prawdziwym pasterzem, bowiem Jemu odźwierny otwiera drzwi (to znaczy że pasterz jest powszechnie znany, więc odźwierny wpuszcza go do środka), to On wchodzi przez bramę oficjalnym wejściem, co znaczy że jest domownikiem, nie musi się zakradać, próbować przejść przez tajemne zakątki. W nawiązaniu do tego, nie można być członkiem Kościoła pomijając osobę Jezusa. Owce znają głos swojego pasterza i podążają za nim. To my jesteśmy odźwiernymi, to my decydujemy o tym, czy wpuścimy Jezusa do naszego życia. Dobry Pasterz pozostaje w serdecznych relacjach ze swoimi owcami, otacza je troską, życzliwością, miłością, daje poczucie bezpieczeństwa.

Jezus sam jest bramą owiec: „Jeśli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie pastwisko” (10,9)., ponadto podkreśla: „Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej, jak tylko przeze Mnie” (J 14, 6). Jezus jest Pasterzem powszechnym, który oddał dobrowolnie swoje życie za owce, aby miały je w obfitości: Wszyscy, którzy przyszli przede Mną, są złodziejami i rozbójnikami, a nie posłuchały ich owce. Ja jestem bramą. Jeżeli ktoś wejdzie przeze Mnie, będzie zbawiony – wejdzie i wyjdzie, i znajdzie paszę. Złodziej przychodzi tylko po to, aby kraść, zabijać i niszczyć. Ja przyszedłem po to, aby [owce] miały życie i miały je w obfitości” (J 10, 8-10).

OD JANA PONIŻEJ

Jan Chrzciciel

Gdy lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, 16 on tak przemówił do wszystkich: „Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. On chrzcić was będzie Duchem Świętym i ogniem. 17 Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym” (Łk 3,15-17).

——

Jezus zaczął mówić do tłumów o Janie: „Coście wyszli oglądać na pustyni? Trzcinę kołyszącą się na wietrze? 8 Ale coście wyszli zobaczyć? Człowieka w miękkie szaty ubranego? Oto w domach królewskich są ci, którzy miękkie szaty noszą. 9 Po coście więc wyszli? Proroka zobaczyć? Tak, powiadam wam, nawet więcej niż proroka. 10 On jest tym, o którym napisano: Oto Ja posyłam mego wysłańca przed Tobą, aby Ci przygotował drogę. 11 Zaprawdę, powiadam wam: Między narodzonymi z niewiast nie powstał większy od Jana Chrzciciela. Lecz najmniejszy w królestwie niebieskim większy jest niż on” (Mt 11,7-11).

Jezus i Jan znali się bardzo dobrze, byli spokrewnieni. Jan był prorokiem, pustelnikiem, ascetą, cieszył się uznaniem ze strony ludzi, był poważany w swoim środowisku. Wielu sądziło, że to właśnie Jan jest Mesjaszem, w końcu też był wybrany przez Boga. Człowiek ten mógł wykorzystać swoje uwielbienie, mógł okrzyknąć się Mesjaszem, jednak on uparcie zaprzeczał i wskazywał na Tego, „któremu nie jest godzien rozwiązać rzemyka u sandałów”, wskazywał że jest zwiastunem i poprzednikiem Tego, który dopiero ma przyjść. Przez cały czas świadczył o Jezusie mówiąc: „Oto Baranek Boży, który gładzi grzechy świata”, nieustannie zaświadczał o Jego mesjańskim posłannictwie. Jezus rozpoczął swoją publiczną działalność właśnie poprzez przyjęcie chrztu z rąk samego Jana Chrzciciela. Sam Jan nie rozumiał tej prośby i w pierwszej chwili chciał ją odrzucić, jednak uczynił to na usilną prośbę Jezusa. W ten sposób Jezus zmienił radykalnie znaczenie chrztu. Z czynności symbolicznych przerodził się w sakrament, który zmazuje grzech wpisany w ludzką naturę i obdarza Bożym życiem. Jan Chrzciciel w swoim nauczaniu posługuje się pojęciem wiejadła: „Ma On wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu”. Wiejadło było narzędziem, które pozwalało na oddzielenie ziaren od plew. Przy silnym wietrze podrzucano nim ziarno wymieszane z plewami, po czym ziarno spadało na klepisko, a plewy były porywane przez wiatr. Słowa Jana Chrzciciela są metaforą Sądu Ostatecznego, kiedy Chrystus oddzieli pszenicę od bezużytecznych plew, od tych, którzy odrzucili nauczanie Jezusa.

 

Cudowny połów ryb

Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów!”. 5 A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. 6 Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. 7 Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli; i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały. 8 Widząc to Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. Lecz Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. 11 I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim (Łk 5,4-11).

Cudotwórcza interwencja Jezusa o obfitym połowie ryb opisana została w Ewangelii Łukasza. Chrystus powiedział do Piotra: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów”, słowa te nie są tylko konkretnym nakazem, lecz są konkretnym zadaniem życiowym dla każdego z nas. Pierwszym krokiem jest odbicie swojej łodzi życiowej od brzegu, a więc wyjście z płytkości, powierzchowności, pobieżności i płycizny na głębszą wodę, na prawdziwe chrześcijaństwo, ukierunkowanie swojego życia na prawdziwego Chrystusa.  Drugim krokiem jest zarzucenie sieci, a więc działanie, wykorzystanie wszystkich swoich możliwości i talentów, tak aby zrodziły wymierne owoce. Piotr był zaskoczony prośbą Jezusa o zarzuceniu sieci, był bowiem doświadczonym rybakiem, przez całą poprzednią noc łowił bezskutecznie, lekko wątpiący i zrażony wcześniejszym nieudanym połowem,  na polecenie Pana zarzucił ponownie sieci i zagarnął mnóstwo ryb, tak że łodzie się prawie zanurzały. Piotr, zamiast cieszyć się z udanego połowu, przypadł Jezusowi do kolan i wyznał swoją grzeszność.

 

Cud w Kanie Galilejskiej

Odbywało się wesele w Kanie Galilejskiej i była tam Matka Jezusa. 2 Zaproszono na to wesele także Jezusa i Jego uczniów. 3 A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: „Nie mają już wina”. 4 Jezus Jej odpowiedział: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?” 5 Wtedy Matka Jego powiedziała do sług: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”. 6 Stało zaś tam sześć stągwi kamiennych przeznaczonych do żydowskich oczyszczeń, z których każda mogła pomieścić dwie lub trzy miary. 7 Rzekł do nich Jezus: „Napełnijcie stągwie wodą!” I napełnili je aż po brzegi. 9 A gdy starosta weselny skosztował wody, która stała się winem przywołał pana młodego10 i powiedział do niego: «Każdy człowiek stawia najpierw dobre wino, a gdy się napiją, wówczas gorsze. Ty zachowałeś dobre wino aż do tej pory»(J 2,1-10).

Kana Galilejska była miejscem pierwszego cudu Jezusa. Gdyby chodziło tylko o fizyczny cud, Jan Paweł II z pewnością nie ustanawiałby owego cudu drugą Tajemnicą Światła. Wydarzenie to ma ukryte o wiele głębsze znaczenie.

W Kanie Galilejskiej odbywało się wesele, na które zaproszono m.in. Jezusa wraz z Jego Matką. W pewnym momencie Maryja spostrzegła, że zabrakło wina. Gdyby ten fakt rozniósł się pośród gości to para młoda znalazłaby się w bardzo niezręcznej sytuacji. Dlatego Maryja wykazując troskę o dobro młodych zwróciła się o pomoc do Jezusa, wiedziała bowiem, że potrafi On zaradzić każdemu problemowi. Warto zwrócić uwagę, że Jezus na prośbę Matki zwraca się do niej wyrażeniem: „Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto?”. Określenia „niewiasta” używano jedynie formalnie i z pewnością syn nie zwracał się do matki w ten sposób na co dzień. W Piśmie Świętym Jezus zwraca się tak do Matki jedynie dwa razy: w Kanie Galilejskiej oraz pod krzyżem. Jezus w ten sposób pokazuje, że nadchodzi czas innej relacji między Nim a Matką. Jezus nie odrzucił prośby Maryi. Jej polecenie „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie” wyraża głębokie posłuszeństwo i zawierzenie. Maryja ukazuje się tutaj jako Pośredniczka między Bogiem a ludźmi, wie, że jesteśmy w potrzebie, dlatego wstawia się za nami u Pana. Jezus polecił napełnić stągwie wodą i kazał zanieść do starosty weselnego. Stągwie kamienne przeznaczone były do żydowskich oczyszczeń, i to w nich woda zamieniła się w wino. Woda, która miała być usprawiedliwieniem na Żydów, zmieniła się we wspaniałe w smaku wino. Ta przemiana jest również symbolicznym ukazaniem przemiany wina w krew Jezusa. Znamienna jest również liczba stągwi- 6. W Piśmie Świętym liczba 7 jest liczbą pełną, można to zinterpretować jako wypełnienie przez Jezusa wszystkiego, co było wcześniej.

Wydarzenie w Kanie Galilejskiej wskazało na chwałę Jezusa, stanowiło ono przygotowanie do „godziny”, w której wszystko się stanie, w której Jezus objawi pełnie swej chwały. Chrystus dokonując cudu przyspieszył niejako tę ”godzinę”, w której inni mieli w Niego uwierzyć.

Ciekawostka: w czasach Jezusa zawieranie małżeństwo miało dwa etapy. Pierwszy z nich polegał na zawarciu kontraktu i przeprowadzeniu panny młodej do domu pana, gdzie zaczynali razem wspólnie żyć. Drugim etapem było wesele, które trwało cały tydzień. Drugi etap rozpoczynał się po niespełna roku. Nie należy jednak mylić pierwszego etapu z naszym szeroko rozumianym „narzeczeństwem”, bowiem pierwszy etap był faktycznym zawarciem związku i miał swoje prawne konsekwencje.

 

Tłocznia winogron

I zaczął im mówić w przypowieściach: „Pewien człowiek założył winnicę. Otoczył ją murem, wykopał tłocznię i zbudował wieżę. W końcu oddał ją w dzierżawę rolnikom i wyjechał. 2 W odpowiedniej porze posłał do rolników sługę, by odebrał od nich część należną z plonów winnicy. 3 Ci chwycili go, obili i odesłali z niczym. 4 Wtedy posłał do nich drugiego sługę; lecz i tego zranili w głowę i znieważyli. 5 Posłał jeszcze jednego, tego zabili. I posłał wielu innych, z których jednych obili, drugich pozabijali. 6 Miał jeszcze jednego, ukochanego syna. Posłał go jako ostatniego do nich, bo sobie mówił: „Uszanują mojego syna”. 7 Lecz owi rolnicy mówili nawzajem do siebie: „To jest dziedzic. Chodźcie, zabijmy go, a dziedzictwo będzie nasze”. 8 I chwyciwszy, zabili go i wyrzucili z winnicy (Mk 12,1-8).

——-

I rzucił anioł swój sierp na ziemię, i obrał z gron winorośl ziemi, i wrzucił je do tłoczni Bożego gniewu – ogromnej. 20 I wydeptano tłocznię poza miastem, a z tłoczni krew wytrysnęła aż po wędzidła koni, na tysiąc i sześćset stadiów (Ap 14,19-20).

A z Jego ust wychodzi ostry miecz, by nim uderzyć narody: On paść je będzie rózgą żelazną i On wyciska tłocznię wina zapalczywego gniewu Wszechmogącego Boga. 16 A na szacie i na biodrze swym ma wypisane imię: KRÓL KRÓLÓW I PAN PANÓW (Ap 19,15-16).

Przypowieść o winnicy ukazuje Boga jako gospodarza świata, który w całej swojej ufności powierzył nam swoją winnicę. To właśnie ukazują dzieje zbawienia, sposób, w jaki Bóg nawiązywał łączność z człowiekiem. Bóg pragnąc urzeczywistnić swój wspaniały plan względem nas, wybrał naród Izraela z nadzieją na obfite plony. Izrael rozumiany jest więc jako symboliczna winnica. Jednak Izrael zawiódł Pana i mimo interwencji w postaci proroków i sędziów, Izraelici zlekceważyli Boga i Jego przykazania. Ostatecznie Bóg zesłał na świat swojego Syna Jednorodzonego, aby nauczył rolników, jak dobrze uprawiać winnicę Pana, jednak musiało się wydarzyć to, co osiągnęło swój punkt kulminacyjny w przypowieści, Jezus został zabity i ukrzyżowany.

Tę bolesną prawdę przekazuje również św. Jan w Apokalipsie w swoim opisie, gdzie winne grono zamieniło się w krew.

 

 

Urządzenia do tłoczenia oliwy

Teraz więc niech przyśle mój pan swoim sługom pszenicę i jęczmień, oliwę i wino, o których mówił. 15 My zaś będziemy wycinać drzewa z Libanu stosownie do twej potrzeby i sprowadzimy je morzem na tratwach do Jafy, ty zaś każesz je dostarczyć do Jerozolimy (2 Krn 2,14-15).

I wy się weselcie, synowie Syjonu, radujcie się w Panu Bogu waszym, bo dał wam według sprawiedliwości deszcz jesienny i deszcz wiosenny, które wylał na was obficie jak przedtem. 24 I będą klepiska napełnione zbożem, a tłocznie będą opływały moszczem i oliwą. 25 „W ten sposób wynagrodzę wam lata, które strawiła szarańcza, jelek, chasil i gazam, wielkie moje wojsko, które wysłałem przeciwko wam” (Jl 2,23-25).

———

Eliasz wstał i zaraz poszedł do Sarepty. Kiedy wchodził do bramy tego miasta, pewna wdowa zbierała tam sobie drwa. Więc zawołał ją i powiedział: „Daj mi, proszę, trochę wody w naczyniu, abym się napił”. 11 Ona zaś zaraz poszła, aby jej nabrać, ale zawołał na nią i rzekł: „Weź, proszę, dla mnie i kromkę chleba!” 12 Na to odrzekła: „Na życie Pana, Boga twego! Już nie mam pieczywa – tylko garść mąki w dzbanie i trochę oliwy w baryłce. Właśnie zbieram kilka kawałków drewna i kiedy przyjdę, przyrządzę sobie i memu synowi strawę. Zjemy to, a potem pomrzemy”. 13 Eliasz zaś jej powiedział: „Nie bój się! Idź, zrób, jak rzekłaś. A sobie i twemu synowi zrobisz potem. 14 Bo Pan, Bóg Izraela, rzekł tak: „Dzban mąki nie wyczerpie się i baryłka oliwy nie opróżni się aż do dnia, w którym Pan spuści deszcz na ziemię” (1 Krl 17,10-14).

W Sarepcie mieszkała pewna biedna wdowa, do której został posłany przez Boga prorok Eliasz. Ona to miała żywić proroka, bowiem w całym Izraelu panował straszny głód. Najpierw kobieta przyniosła Eliaszowi wodę do picia, lecz na prośbę o kromkę chleba kobieta odrzekła, iż nie ma już nic więcej do jedzenia, tylko niewielką ilość mąki w dzbanie i oliwy w baryłce i właśnie przygotowuje ostatni posiłek dla siebie i swego syna. Eliasz polecił jej, aby wpierw upiekła placek dla niego, a dopiero później dla siebie i swego syna. Powiedział tak, gdyż Bóg rzekł, iż mąka w dzbanie ani oliwa w naczyniu nie wyczerpią się, aż do dnia, kiedy skończy się susza, kiedy Bóg ześle deszcz. Kobieta zaufała prorokowi i wypełniła jego prośbę, po czym doświadczyła cudu, bo ani mąki ani oliwy nie ubyło. I tak przez cały okres suszy zarówno ona jak i jej syn mieli co jeść. Zaufanie wdowy pozwoliło jej zażegnać kryzys żywieniowy w trakcie głodu. Jakiś czas później syn wdowy poważnie zachorował i umarł. Kobieta błagała Eliasza o pomoc. Prorok dokonał cudu i wzbudził dziecko z martwych.

Ciekawostka: lud Filistynów pozostawił po sobie ślady konstrukcji, które służyły do pozyskiwania oliwy z oliwek. Były to kamienne moździerze, w których przy pomocy zwierząt miażdżono oliwki. Oliwa znalazła zastosowanie przy namaszczeniach królów, stosowano ją także jako środek łagodzący ból.

Drzewo oliwne jest to jedno z najbardziej charakterystycznych drzew Palestyny i basenu Morza Śródziemnego. Takie drzewo może owocować nawet przez kilkaset lat.

Święty Augustyn stosował porównanie życie chrześcijańskiego do tłoczni oliwnej, bowiem z cierpienia tłoczy się dobry olej, który spływa do kielicha życia wiecznego.

 

Orka i siew

Nastawcie uszu i słuchajcie głosu mego, uważajcie i słuchajcie mej mowy!24 Czyż oracz wciąż tylko orze pod zasiew, przewraca i bronuje swą rolę?25 Czyż raczej, gdy zrówna jej powierzchnię, nie zasiewa czarnuszki i nie rozrzuca kminu? Czy nie sieje pszenicy, zboża, jęczmienia i prosa, wreszcie orkiszu po brzegach?26 A ktoś poucza go o tym prawie, jego Bóg mu to wykłada.27 Zaprawdę, czarnuszki nie młócą saniami młockarskimi ani po kminie nie przetaczają walca młockarskiego wozu, ale bijakiem wybija się czarnuszkę, a kminek cepami.28 Zboże mogłoby ulec zmiażdżeniu; ale nie bez końca młóci je młockarz. Gdy przetoczy koło swego wozu młockarskiego wraz z zaprzęgiem, nie zmiażdży go.29 To również pochodzi od Pana Zastępów, który przedziwny okazał się w radzie, niezmierzony w mądrości (Iz 28,23-29).

———

Wtedy odprawił tłumy i wrócił do domu. Tam przystąpili do Niego uczniowie i prosili Go: „Wyjaśnij nam przypowieść o chwaście!” 37 On odpowiedział: „Tym, który sieje dobre nasienie, jest Syn Człowieczy. 38 Rolą jest świat, dobrym nasieniem są synowie królestwa, chwastem zaś synowie Złego. 39 Nieprzyjacielem, który posiał chwast, jest diabeł; żniwem jest koniec świata, a żeńcami są aniołowie. 40 Jak więc zbiera się chwast i spala ogniem, tak będzie przy końcu świata. 41 Syn Człowieczy pośle aniołów swoich: ci zbiorą z Jego królestwa wszystkie zgorszenia i tych, którzy dopuszczają się nieprawości, 42 i wrzucą ich w piec rozpalony; tam będzie płacz i zgrzytanie zębów. 43 Wtedy sprawiedliwi jaśnieć będą jak słońce w królestwie Ojca swego. Kto ma uszy, niechaj słucha!” (Mt 13,36-43).

Prorok Izajasz wskazuje na poszczególne czynności rolnika, jak uprawa roli, młócka czy staranne zbieranie ziaren- one ukazują obraz troski Boga nad ludem izraelskim. Bóg jawi się jako nauczyciel tychże czynności. Umiejętność wykonywania takiej pracy jest darem Bożym.

Z kolei w Ewangelii Mateusza widzimy jedną z kolejnych przypowieści Jezusa, z której wynika, iż na końcu czasów przyjdzie Syn Człowieczy, który pośle swoich Aniołów, aby zabrali z Jego Królestwa wszystkich, którzy dopuszczali się nieprawości, oni to zostaną wrzuceni w piec rozpalony. Przypowieść ta wskazuje nam na duchową walkę, jaka toczy się tutaj ziemi, zło i dobro splatają się ze sobą. Życie chrześcijanina jest właśnie polem nieustannej walki. To od nas samych zależy, po której stronie staniemy. W wymiarze eschatologicznym ostatecznie rozstrzygną się nasze losy, symbolizuje go złożenie pszenicy do spichlerza i spalenie chwastu.

 

Żniwa

Czyż nie mówicie: „Jeszcze cztery miesiące, a nadejdą żniwa?” Oto powiadam wam: Podnieście oczy i popatrzcie na pola, jak bieleją na żniwo.36 Żniwiarz otrzymuje już zapłatę i zbiera plon na życie wieczne, tak iż siewca cieszy się razem ze żniwiarzem(J 4,35-36).

Pozwólcie obojgu róść aż do żniwa; a w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw chwast i powiążcie go w snopki na spalenie; pszenicę zaś zwieźcie do mego spichlerza (Mt 13,30).

Następnie wyznaczył Pan jeszcze innych siedemdziesięciu dwóch i wysłał ich po dwóch przed sobą do każdego miasta i miejscowości, dokąd sam przyjść zamierzał.2 Powiedział też do nich: „Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo” (Łk 10,1-2).

———–

Potem wstała zbierać kłosy. Booz wydał polecenie swoim sługom: „Wolno jej zbierać kłosy nawet między snopami, wy zaś nie czyńcie jej wstrętów. 16 Co więcej, wyrzucajcie dla niej kłosy z pokosu i pozostawiajcie, żeby je mogła zebrać. I nie krzyczcie na nią!” 17 Rut zbierała kłosy na polu aż do wieczora, a gdy wymłóciła kijem to, co zebrała, było około efy jęczmienia (Rt 2,15-17).

Potem ujrzałem: oto biały obłok – a Siedzący na obłoku, podobny do Syna Człowieczego, miał złoty wieniec na głowie, a w ręku ostry sierp. 15 I wyszedł inny anioł ze świątyni, wołając głosem donośnym do Siedzącego na obłoku: „Zapuść Twój sierp i żniwa dokonaj, bo przyszła już pora dokonać żniwa, bo dojrzało żniwo na ziemi!” (Ap 14,14-15).

Żniwa w biblijnym rozumieniu oznaczają Sąd Ostateczny, stanowią zakończenie pewnego cyklu, epoki, okresu, są końcowym etapem w całej historii zbawienia. W dniu Sądu Ostatecznego nastąpi oddzielenie ludzi sprawiedliwych od nieprawych. Jezus w swoim nauczaniu zabrania zrywania chwastu razem z pszenicą, w ten sposób ukazuje trudną drogę chrześcijanina, w której zło jest tolerowane. Jesteśmy nieustannie poddawani działaniom dwóch siewców. Z jednej strony otacza nas Słowo Boże, a z drugiej strony atakuje nas duchowe lenistwo. Lecz Boży plan pokazuje, że zło ma się stać miejscem objawienia najwyższego dobra. Bóg zniszczy zło ostatecznie na końcu czasów, to będzie czas Jego triumfu, zwycięstwa dobra nad złem, miłości nad nienawiścią.

 

Klepisko/ młócenie i czyszczenie zboża

Arauna rzekł: „Po co przychodzi pan mój, król, do swego sługi?” Dawid odpowiedział: „Nabyć od ciebie klepisko, zbudować ołtarz Panu, aby powstrzymać zarazę grasującą wśród ludu”. 22 Arauna odpowiedział Dawidowi: „Pan mój, król, może wziąć je i złożyć ofiarę ze wszystkiego, co wyda mu się słuszne: oto woły na całopalenie, sanie młockarskie i jarzmo z wołów jako drwa”(2 Sm 24,21-22).

Zaprawdę, czarnuszki nie młócą saniami młockarskimi ani po kminie nie przetaczają walca młockarskiego wozu, ale bijakiem wybija się czarnuszkę, a kminek cepami. 28 Zboże mogłoby ulec zmiażdżeniu; ale nie bez końca młóci je młockarz. Gdy przetoczy koło swego wozu młockarskiego wraz z zaprzęgiem, nie zmiażdży go. 29 To również pochodzi od Pana Zastępów, który przedziwny okazał się w radzie, niezmierzony w mądrości (Iz 28,27-29).

————

Ja was chrzczę wodą dla nawrócenia; lecz Ten, który idzie za mną, mocniejszy jest ode mnie; ja nie jestem godzien nosić Mu sandałów. On was chrzcić będzie Duchem Świętym i ogniem.12 Ma On wiejadło w ręku i oczyści swój omłot: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym” (Mt 3,11-12).

Otóż Ja jestem pośród was jak ten, kto służy.28 Wyście wytrwali przy Mnie w moich przeciwnościach.29 Dlatego i Ja przekazuję wam królestwo, jak Mnie przekazał je mój Ojciec:30 abyście w królestwie moim jedli i pili przy moim stole oraz żebyście zasiadali na tronach, sądząc dwanaście pokoleń Izraela.31 Szymonie, Szymonie, oto szatan domagał się, żeby was przesiać jak pszenicę;32 ale Ja prosiłem za tobą, żeby nie ustała twoja wiara. Ty ze swej strony utwierdzaj twoich braci (Łk 22,25-32).

W dolinie Jordanu jęczmień zbierano w maju i w kwietniu, zaś pszenicę trochę później. Następnie snopki źdźbła przewożono na osłach lub wozami na klepisko. Klepisko był płaskim terenem o twardym podłożu na którym rozkładano snopy i młócono przejeżdżając po nich saniami mocarskimi. Następnie widłami podrzucano je przy wietrze, przy czym wiatr porywał lekkie plewy, a słoma i ziarno opadały na klepisko. Nie bez powodu klepiska budowano na wzgórzach, ponieważ podmuchy wiatru ułatwiały selekcję płodów rolnych od plew. Słoma stanowiła paszę dla zwierząt, z kolei ziarna zbierane były do worków.

 

Winnica

Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który go uprawia.2 Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy.3 Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was.4 Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – o ile nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie.5 Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić.6 Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. (J 15,1-6)

—————

Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi pieśń o Jego miłości ku swojej winnicy! Przyjaciel mój miał winnicę na żyznym pagórku. 2 Otóż okopał ją i oczyścił z kamieni i zasadził w niej szlachetną winorośl; pośrodku niej zbudował wieżę, także i tłocznię w niej wykuł. I spodziewał się, że wyda winogrona, lecz ona cierpkie wydała jagody. 3Teraz więc, o mieszkańcy Jeruzalem i mężowie z Judy, rozsądźcie, proszę, między Mną a między winnicą moją. 4 Co jeszcze miałem uczynić winnicy mojej, a nie uczyniłem w niej? Czemu, gdy czekałem, by winogrona wydała, ona cierpkie dała jagody? 5 Więc dobrze! Pokażę wam, co uczynię winnicy mojej: rozbiorę jej żywopłot, by ją rozgrabiono; rozwalę jej ogrodzenie, by ją stratowano (Iz 5,1-5).

————-

I opowiedział im następującą przypowieść: „Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?” Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć” (Łk 6-9).

I powiedział im przypowieść: „Patrzcie na drzewo figowe i na inne drzewa. 30 Gdy widzicie, że wypuszczają pączki, sami poznajecie, że już blisko jest lato. 31 Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże” (Łk 21,29-31).

Zarówno Izajasz jak i Ewangeliści w przypowieściach Jezusowych zapowiadają konsekwencje lekceważenia Boga i Jego pouczeń. Bóg zasadzając winnicę miał nadzieję, że wyda ona winogrona słodkie i soczyste. Tymczasem wydała ona „cierpkie jagody”. Papież Benedykt XVI komentował: „Właściciel winnicy oznacza samego Boga, a winorośl symbolizuje Jego lud, a także życie, które On nam daje, abyśmy dzięki Jego łasce i naszemu zaangażowaniu czynili dobro. Święty Augustyn komentuje to w ten sposób, że „Bóg nas uprawia, tak jak pole, aby nas uczynić lepszymi”. Bóg ma pewien plan dla swoich przyjaciół, ale, niestety, odpowiedź człowieka zmierza często ku niewierności, co przekłada się na odrzucenie Boga. Pycha i egoizm uniemożliwiają wręcz uznanie i przyjęcie najcenniejszego daru Boga: Jego Jednorodzonego Syna. Kiedy w końcu „posłał do nich swego syna [rolnicy]… chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili” (Mt 21,37.39). Bóg oddaje się w nasze ręce, zgadza się stać niezgłębiona tajemnicą słabości i objawia swoją wszechmoc w wierności wobec planu miłości, który w końcu przewiduje jednak również sprawiedliwe kary dla bezbożnych. Mocno zakorzenieni w wierze, w kamieniu węgielnym, którym jest Chrystus, trwajmy w Nim tak jak latorośl, która nie może przynieść owocu sama z siebie, o ile trwa w winnym krzewie. Tylko w Nim, przez Niego i z Nim buduje się Kościół, lud Nowego Przymierza.”

Motto: „Sceptycyzm trzeba zostawić u progu, gdyż spełniły się najdokładniej Izajaszowe wizje: nie było pod niebem innego ludu, nad którym zawisłyby dotkliwsze spełnienia. Widziała, zburzona do korzeni, Jerozolima całą zapowiedzianą obrzydliwość spustoszenia i las rzymskich krzyży dookoła ruin świątyni… Mijający czas widział rozproszenie ludu i całą gehennę jego poniżenia…. Płonęły stosy Hiszpanii i Niemiec, getta płonęły także, a synagogi w rojach iskier padały w proch. Tyle wieków a gniew niegasnący. Lecz zanim wpadnie nam do głowy myśl, aby Bogu wystawić rachunki, pomyślmy: może dlatego gniew mocny i niegasnący, że podobna była i miłość? Może dlatego gniew tak głęboki, że podobnie wielkie było zawierzenie i zawód odrzucenia?

… Może dlatego gniew tak straszliwy, że bliskość tak wielka? – I może także niewygasła. Gdy i to mówi Prorok: że omyje Pan córkę Syjonu, a wielu zapisanych jest w Księdze Żywota. Gdy wpadnie nam do głowy myśl głupia i gnuśna i tchórzliwa, że wszystko to nas nie dotyczy – zechciejmy zrozumieć, że to przecież nieprawda”. „Nic się zmieniło. Chrześcijanie są ludem lirycznym. Marzą o wielkiej i niegasnącej miłości Boga. Strofy bardzo piękne układają o wielkiej Jego bliskości. I po cichutku agrest podsuwają Panu zamiast winnych jagód. Nawet podobne. I tylko o tym jednym zapominamy chętnie: że gniew bywa podobny miłości i równie straszny, jak wielka może być bliskość. Izajaszu spraw: abyśmy cię usłyszeli” (Tadeusz Żychiewicz, „Stare Przymierze”).

 

Izajasz VIII w p.Chr. Chwała Jerozolimy w czasach ostatecznych

Każę wytrysnąć strumieniom na nagich wzgórzach i źródłom wód pośrodku nizin. Zamienię pustynię na pojezierze, a wyschniętą ziemię na wodotryski. 19 Na pustyni zasadzę cedry, akacje, mirty i oliwki; rozkrzewię na pustkowiu cyprysy, wiązy i bukszpan obok siebie. 20 Ażeby widzieli i poznali, rozważyli i pojęli wszyscy, że ręka Pańska to uczyniła, że Święty Izraela tego dokonał (Iz 41,18-20).

Cudzoziemcy odbudują twe mury, a ich królowie będą ci służyli. Bo uderzyłem cię w moim gniewie, lecz w mojej łasce okazałem ci litość. 11 Twe bramy zawsze stać będą otworem, nie zamkną się we dnie ni w nocy, by wpuszczać do środka bogactwo narodów i królów ich, którzy je prowadzą. 12 Bo naród i królestwo, które by ci nie służyły, wyginą, i poganie zostaną całkiem wygładzeni (Iz 60,10-12).

W Księdze Izajasza możemy odczytać pocieszenie dla ludu uciśnionego długą, trwającą prawie sto lat niewolą babilońską. Znajdujemy tam opis radosnego wyzwolenia, odnowienia całego narodu wraz ze świątynią i całą Jerozolimą. Dramat wygnania, porzucenie, dewastacja miasta zostają przeciwstawione odrodzeniu Świętego Miasta. Pieśni sławią miłość łączącą Boga z Jerozolimą. Izajasz posługuje się symboliką wody, która w ogólnym swym znaczeniu symbolizuje życie i oczyszczenie. Ożywiająca moc wody staje się symbolem ożywiającej mocy Ducha. Izajasz prorokuje nadejście czasów mesjańskich, w których wszyscy za sprawą Ducha Świętego otrzymają godność kapłańską, prorocką i królewską. Wraz z nadejściem Nowego Przymierza, wszystko wypełniło się w Jezusie Chrystusie.

Spełniły się prorockie słowa Izajasza: „Cudzoziemcy odbudują twe mury, a ich królowie będą ci służyli”. Bowiem po niewoli babilońskiej Żydzi powrócili do miasta na mocy dekretu Cyrusa. Odbudowa miasta trwała wiele lat. Jednak w roku 70 Rzymianie zdobyli miasto i zniszczyli je doszczętnie, Żydów wypędzono z Jerozolimy. Dopiero w roku 313 Jerozolima odżyła, kiedy cesarz Konstantyn wydał edykt mediolański, wprowadzający wolność wyznania wiary w Cesarstwie Rzymskim.

 

Jeremiasz ok. 650 r. p. Chr. zapewnienie Boga o ciągłej opiece

Oto kładę moje słowa w twoje usta (Jr 1,9).

To mówi Pan: „Przeklęty mąż, który pokłada nadzieję w człowieku i który w ciele upatruje swą siłę, a od Pana odwraca swe serce. 6 Jest on podobny do dzikiego krzaka na stepie, nie dostrzega, gdy przychodzi szczęście: wybiera miejsca spalone na pustyni, ziemię słoną i bezludną. 7 Błogosławiony mąż, który pokłada ufność w Panu, i Pan jest jego nadzieją. 8 Jest on podobny do drzewa zasadzonego nad wodą, co swe korzenie puszcza ku strumieniowi; nie obawia się, skoro przyjdzie upał, bo utrzyma zielone liście; także w roku posuchy nie doznaje niepokoju i nie przestaje wydawać owoców” (Jr 17,5-8).

Prorok Jeremiasz sprzeciwia się postawie antropocentryzmu, która stawia człowieka w centrum całego wszechświata. Przeklęty jest ten, kto całe swoje nadzieje pokłada w ludzkości, kto wierzy wyłącznie we własną samowystarczalność. Tak błędnie rozumiana ufność sprawia, że pokładamy nadzieje jedynie w sobie, nie mamy horyzontu, punktu odniesienia. Przez to zamykamy się na innych. Błogosławiony jest ten, kto pokłada nadzieję w Panu, kto obiera Boga za centrum swojego życia, kto nieustannie odnosi się do Niego. Taki człowiek jest płodny, stale wydaje dobre owoce. Z kolei człowiek który pokłada ufność w sobie jest jałowy, podobny bowiem do dzikiego krzaka na stepie. Tylko w Panu jest nasza nadzieja, wszystko co jest poza Nim nie zbawi nas, nie da nam radości, życia, obfitości, a wręcz przeciwnie, z czasem przyniesie nam rozczarowanie i ból.

Motto: „Ten wybór między tymi dwoma sposobami życia, które stają się potem filarami życia, pochodzi z serca: owocność człowieka, który pokłada ufność w Panu, i jałowość człowieka, który pokłada ufność w samym sobie, w swoich rzeczach, w swoim świecie, w swoich wymysłach czy także w swoich bogactwach, w swojej władzy”. Jeremiasz nas przestrzega „Bądź uważny, nie ufaj swojemu sercu: ‚Serce jest zdradliwsze niż wszystko inne i niepoprawne!’”. Zatem nasze serce nas zawodzi, jeżeli nie jesteśmy uważni, jeżeli nie jesteśmy wciąż czujni, jeżeli jesteśmy leniwi, jeżeli żyjemy beztrosko, trochę tak sobie, jedynie patrząc na rzeczy”. A ta droga jest drogą niebezpieczną, jest drogą śliską, jeżeli pokładam ufność tylko w moim sercu: bo ono jest zawodne, jest niebezpieczne”.

 

 

Ezechiel – zapowiedź zbawienia

A nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ woda dla nich przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za pokarm, a ich liście za lekarstwo” (Ez 47,12).

Prorok Ezechiel wskazuje na ożywczą wodę wypływającą ze świątyni, płynącą aż do Morza Martwego. Woda ta niesie ze sobą życie, wszystko przy niej rozkwita i nawet zasolone, martwe morze zapełnia się rybami. To swoista metafora życiodajnej mocy Boga, iż wszystko co pochodzi od Boga (co płynie ze świątyni) rodzi życie, ma moc uzdrawiania. To Bóg daje nam życie i wszystko co do życia potrzebne. Źródłem wody jest świątynia – miejsce Najwyższego – łatwo więc dostrzec tutaj zapowiedź dotyczącą zbawienia i odkupienia człowieka. Jezus jest świątynią Boga Żywego i tak jak ze świątyni wypływała ożywiająca woda, tak z przebitego boku Jezusa wypłynęła woda i krew, przynosząc odkupienie.

 

Daniel ok. 606 r. p. Chr. – prawdziwa mądrość pochodzi od Boga

Daniel mówił tymi słowami: „Niech będzie błogosławione imię Boga przez wszystkie wieki wieków! Bo mądrość i moc są Jego przymiotem. 21 On to zmienia okresy i czasy, usuwa królów i ustanawia królów, udziela mędrcom mądrości, a wiedzy rozumnym. 22 On odsłania to, co niezgłębione i ukryte, i zna to, co spowite w ciemność, a światłość mieszka u Niego” (Dn 2,20-22).

 

Abdiasz poucza, że Bóg dokona rozrachunku

Nie ciesz się widokiem brata twego w dzień jego nieszczęścia! I nie wyśmiewaj się z synów Judy w dzień ich upadku! I nie pysznij się chełpliwymi słowami w dzień ucisku! 13 Nie wdzieraj się w bramę ludu mojego w dzień jego klęski! Nie ciesz się także ty widokiem jego nieszczęścia w dzień jego klęski! I nie wyciągaj rąk po jego bogactwa w dzień jego klęski! 14 I nie stawaj na rozstaju dróg dla wygubienia jego ocalonych! Ani nie wydawaj pozostałych z niego przy życiu w dzień ucisku! 15 Albowiem bliski jest dzień Pański przeciwko wszystkim narodom. Jak ty czyniłeś, tak będą postępować wobec ciebie: odpowiedzialność za czyny twoje spadnie na twoją głowę (Ab 1,12-15).

 

Amos – napiętnowanie grzechów Izraela

Szukajcie dobra, a nie zła, abyście żyli. Wtedy Pan, Bóg Zastępów, będzie z wami, tak jak to mówicie. 15 Miejcie w nienawiści zło, a miłujcie dobro! Wymierzajcie w bramie sprawiedliwość! Może ulituje się Pan, Bóg Zastępów, nad Resztą pokolenia Józefa (Am 5,14-15).

 

Ozeasz – prawdziwe nawrócenie

Wróć, Izraelu, do Pana Boga twojego, upadłeś bowiem przez własną twą winę. 3 Zabierzcie ze sobą słowa i nawróćcie się do Pana! Mówcie do Niego: „Przebacz nam całą naszą winę, w ten sposób otrzymamy dobro za owoc naszych warg” (Oz 14,2-3).

 

Micheasz – zachłanność będzie ukarana

Będziesz jadł, lecz się nie nasycisz, bo czczość będzie w twoich wnętrznościach. Będziesz unosił mienie, lecz nie zdołasz ocalić, a co ocalisz, oddam pod miecz. 15 Będziesz siał, lecz żąć nie będziesz; będziesz wytłaczał oliwę, lecz oliwą się nie namaścisz; będziesz wyciskał moszcz, lecz nie będziesz pił wina (Mi 6,14-15).

 

Sofoniasz – Bóg jako król zgromadzi wygnanych i odmieni los

Owego dnia powiedzą Jerozolimie: „Nie bój się, Syjonie! Niech nie słabną twe ręce!” 17 Pan, twój Bóg jest pośród ciebie, Mocarz – On zbawi, uniesie się weselem nad tobą, odnowi swą miłość, wzniesie okrzyk radości, 18 jak w dniu uroczystego święta. Zabiorę od ciebie niedolę, abyś już nie nosiła brzemienia zniewagi. 19 Oto Ja sprawię zagładę wszystkim, którzy cię uciskali w owym czasie, a zachowam chromych i wygnanych zgromadzę; i zgotuję z nich chwałę i sławę na całej ziemi, gdzie doznawali zawstydzenia (So 3,16-19).

 

Nahum – zniszczenie z powodu bałwochwalstwa, niesprawiedliwości i okrucieństwa

Stróże twoi jak szarańcza, a twoi urzędnicy jak mnóstwo koników polnych, które osiadają na murach w czasie zimna; wschodzi słońce, a odlatują, i nie wiadomo, gdzie ich miejsce. 18 Drzemią pasterze twoi, królu asyryjski; zasnęli twoi mocarze – lud twój rozproszył się po górach, i nie ma, kto by go zgromadził (Na 3,17-18).

 

Habakuk – triumf zła jest chwilowy, Bóg wezwie na sąd wszystkich

Oto zginie ten, co jest ducha nieprawego, a sprawiedliwy żyć będzie dzięki swej wierności. 5 Zaiste, bogactwo oszukuje; a człowiek pyszny nie zazna spokoju: traci rozsądek i spokój; gardziel szeroko rozwiera jak Szeol i jak śmierć nigdy nie jest nasycony; choć zebrał ludy wszystkie wokół siebie, wszystkie narody przy sobie połączył (Ha 2,4-5).

 

Aggeusz – brak troski o dom Pański przyczyną nieszczęść

Dlatego niebiosa nad wami zatrzymały rosę, a ziemia nie dała swego urodzaju. 11 Ja sprowadziłem bowiem suszę na ziemię i na góry, na pszenicę, na winne krzewy i na oliwki – na wszystko, cokolwiek może wydać rola, na ludzi i na bydło, i na wszelką pracę rąk (Ag 1,10-11).

 

Zachariasz – droga do zbawienia, zapowiedź przyjścia Króla i Pasterza sprawiedliwego

To mówi Pan Zastępów: „Wydawajcie wyroki sprawiedliwe, okazujcie sobie wzajemnie miłość i miłosierdzie. 10 Nie krzywdźcie wdowy i sieroty, cudzoziemca i biednego! Nie żywcie w sercach waszych złości względem bliźniego!” 11 Ale oni nie chcieli słuchać. Przybrali postawę oporną i zatkali uszy, aby nie słyszeć (Za 7,9-11).

Raduj się wielce, Córo Syjonu, wołaj radośnie, Córo Jeruzalem! Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy (Za 9,9).

 

Malachiasz – nawołanie do pokuty, nacisk na odpowiedzialność indywidualną

Wtedy zobaczycie różnicę między sprawiedliwym a krzywdzicielem, między tym, który służy Bogu, a tym, który Mu nie służy. 19 Bo oto nadchodzi dzień palący jak piec, a wszyscy pyszni i wszyscy wyrządzający krzywdę będą słomą, więc spali ich ten nadchodzący dzień, mówi Pan Zastępów, tak że nie pozostawi po nich ani korzenia, ani gałązki. 20 A dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego skrzydłach. Wyjdziecie swobodnie i będziecie podskakiwać jak tuczone cielęta. 21 I podepczecie grzeszników, gdyż oni obrócą się w popiół pod stopami nóg waszych w dniu, w którym Ja będę działał – mówi Pan Zastępów (Ml 3,18-21).

 

Joel – wezwanie do pokuty

Spustoszone jest pole, w żałobie jest ziemia, bo spustoszone jest zboże, wysechł moszcz, zwiędło drzewo oliwne. 11 Zawstydźcie się, rolnicy, narzekajcie uprawiający winnice, z powodu pszenicy i jęczmienia, bo znikło żniwo polne. 12 Uschła winna latorośl i zwiędło drzewo figowe, drzewo granatowe i palma daktylowa, i jabłoń – wszystkie drzewa polne uschły. I zniknęła radość spośród synów ludzkich. 13Przepaszcie się i płaczcie, kapłani; narzekajcie, słudzy ołtarza, wejdźcie i nocujcie w worach, słudzy Boga mojego, bo zniknęła z domu Boga waszego ofiara pokarmowa i płynna. 14 Zarządźcie święty post, zwołajcie uroczyste zgromadzenie, zbierzcie starców, wszystkich mieszkańców ziemi do domu Pana, Boga waszego, i wołajcie do Pana: 15 „Ach, biada! Co za dzień! Bliski jest dzień Pański, a przyjdzie on jako spustoszenie od Wszechmogącego” (Jl 1,10-15).

 

Jonasz – miłosierdzie Boże

Pan przemówił do Jonasza po raz drugi tymi słowami: 2 „Wstań, idź do Niniwy, wielkiego miasta, i głoś jej upomnienie, które Ja ci zlecam”. 3 Jonasz wstał i poszedł do Niniwy, jak powiedział Pan. Niniwa była miastem bardzo rozległym – na trzy dni drogi. 4 Począł więc Jonasz iść przez miasto jeden dzień drogi i wołał, i głosił: „Jeszcze czterdzieści dni, a Niniwa zostanie zburzona”. 5 I uwierzyli mieszkańcy Niniwy Bogu, ogłosili post i oblekli się w wory od największego do najmniejszego (Jon 3,1-5).

 

Pierwsi Rodzice

I tak mężczyzna dał nazwy wszelkiemu bydłu, ptakom powietrznym i wszelkiemu zwierzęciu polnemu, ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny. 21 Wtedy to Pan sprawił, że mężczyzna pogrążył się w głębokim śnie, i gdy spał wyjął jedno z jego żeber, a miejsce to zapełnił ciałem. 22 Po czym Pan Bóg z żebra, które wyjął z mężczyzny, zbudował niewiastę. A gdy ją przyprowadził do mężczyzny, 23 mężczyzna powiedział: „Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała! Ta będzie się zwała niewiastą, bo ta z mężczyzny została wzięta”. 24 Dlatego to mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze swą żoną tak ściśle, że stają się jednym ciałem (Rdz 2,20-24).

W Piśmie Świętym odnajdujemy dwa wpisy pochodzące z różnych tradycji (przypomnienie: tradycja jahwistyczna i kapłańska), które dotyczą stworzenia człowieka. I tak jak pierwszy opis dotyczący stworzenia mężczyzny i niewiasty na podobieństwo Boże wskazuje na równą godność jednego i drugiego stworzenia, tak drugi opis stanowi symboliczne wskazanie na małżeństwo. Bóg uśpił Adama, po czym wyjął mu żebro, przekształcił je i stworzył kobietę, co wskazuje na ich równość, godność, obydwoje posiadają taką samą naturę. Opis stworzenia podkreśla zasadniczą prawdę, iż zarówno mężczyzna jak i kobieta pochodzą od Boga.

 

Małżeństwo i odpowiedzialność

Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi! 20 Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. 21 Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha (Kol 3,19-21).

Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, 23 bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus – Głową Kościoła: On – Zbawca Ciała. 24 Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom – we wszystkim. 25 Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie (Ef 5,22-25).

———

Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący. 2 Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadał wszelką wiedzę, i wszelką możliwąwiarę, tak iżbym góry przenosił. a miłości bym nie miał, byłbym niczym. 3 I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. 4 Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą; 5 nie dopuszcza się bezwstydu, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego; 6 nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą. 7 Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma (1 Kor 13,1-7).

————-

Wtedy przystąpili do Niego faryzeusze, chcąc Go wystawić na próbę, i zadali Mu pytanie: „Czy wolno oddalić swoją żonę z jakiegokolwiek powodu?” 4 On odpowiedział: „Czy nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył ich jako mężczyznę i kobietę? 5 I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem. 6 A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało. Co więc Bóg złączył, niech człowiek nie rozdziela”. 7 Odparli Mu: „Czemu więc Mojżesz polecił dać jej list rozwodowy i odprawić ją?” 8 Odpowiedział im: „Przez wzgląd na zatwardziałość serc waszych pozwolił wam Mojżesz oddalać wasze żony; lecz od początku tak nie było” (Mt 19,3-8).

Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! 28 A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa (Mt 5,27-28).

Wiele osób w negatywny sposób odbiera fragment z Listu do Efezjan: „Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, 23 bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus – Głową Kościoła”. Jednak słowa św. Pawła nie negują kobiety, nie wskazują na patriarchalizm- poddanie się żony, lecz są wskazaniem na obustronną relację; z jednej strony widzimy wierne poddanie się mężowi, a z drugiej strony ogromną miłość (agape). O takim stopniu miłości pisał św. Paweł w Liście do Efezjan: „Tak powinni mężowie miłować żony swoje, jako swoje własne ciała; kto miłuje żoną swoją, samego siebie miłuje” (Ef 5,28). Miłość agape to nie jest tylko zauroczenie, zadurzenie czy chwilowy stan emocjonalny, lecz jest to miłość głęboka, która wyrasta z naszego zakorzenienia w Bogu. Miłość jaką powinien kierować się mąż w stosunku do swojej żony przyrównana została do oblubieńczej miłości Chrystusa, jaką darzy swój Kościół. Chrystus tak bowiem umiłował swój Kościół, że zaparł się samego siebie, zaryzykował sobą, własnym losem i oddał za nas swoje życie. Nie wystarczy więc, aby mąż kochał żonę w takiej mierze, w jakiej on sam korzysta z tej miłości, lecz swoją postawą powinien uświęcać żonę. Poddaństwo o jakim pisze św. Paweł nie oznacza dominacji męża, lecz taki stosunek żony do męża, który ma na celu dobro małżeństwa.

Również Ewangelia św. Mateusza pozwala nam zrozumieć hierarchię, która jest potrzebna do budowania trwałych relacji małżeńskich: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i złączy się ze swoją żoną, i będą oboje jednym ciałem (Ef 5,31). W momencie zawarcia sakramentu małżeństwa zmienia się punkt odniesienia. Kobieta, która do tej pory była posłuszna swoim rodzicom, na pierwszym miejscu powinna stawiać męża i dobro swojej rodziny. Również mąż musi wyrzec się owego podporządkowania rodzicom, tylko wtedy będzie w stanie być „głową żony” (Ef 5,23).

Motto: „Nie odbuduje się zachwianej więzi rodzinnej, nie uleczy się ran powstających z ludzkich słabości i grzechu bez powrotu do Chrystusa, do sakramentu.

I ja wołam do was, bracia i siostry, byście rozpalali na nowo Boży charyzmat małżonków i rodziców, jaki jest w was przez sakrament małżeństwa. Tylko w oparciu o łaskę tego sakramentu możliwe jest pełne przebaczenie, pojednanie i podjęcie na nowo wspólnej drogi. Przez nią odnawia się i ożywia ludzka miłość oraz tożsamość i prawdziwość ludzkich przyrzeczeń. Życie uczy nas, że miłość, miłość małżeńska, jest zawsze szczególną próbą całego życia. Nie wtedy jest wielka i prawdziwa, kiedy zdaje się łatwa i przyjemna. Wtedy, gdy potwierdza się w próbach życia, podobnie jak „złoto w ogniu”. Bardzo ubogie pojęcie o ludzkiej i małżeńskiej miłości miałby ten, kto by myślał, że gdy nadchodzi czas próby, kończy się miłość i radość. To właśnie wtedy uczucia ludzkie ukazują swoją trwałość; to właśnie wtedy umacnia się oddanie i czułość, bo prawdziwa miłość nie myśli o sobie, lecz o tym, jak przyczynić się do dobra ukochanej osoby; jej największą radością jest szczęście tych, których kocha.

Jest poważnym błędem myślenie, że człowiek realizuje siebie pełniej poprzez stałe rozpoczynanie od zera, zmianę partnera, ilekroć tego zapragnie – niż wtedy, gdy nawet pośród trudności pozostaje wierny raz wypowiedzianemu „tak”. Człowiek, który cofa wypowiedziane niegdyś „tak”, odżegnuje się od obiecanej wierności i odbiera darowaną niegdyś miłość, odrywa się od fundamentu, na którym opiera się jego własne życie. Nie ma już ojczyzny i pogrąża się w otchłani grzechu, który w pierwszej chwili może wydawać się pociągający, lecz nieuchronnie prowadzi do ontologicznej alienacji, utraty własnej tożsamości, samozniszczenia. Wierność wobec własnego początku, oznaczająca wierność wobec partnera, którego zaślubiłem w obliczu Boga, wierność samemu sobie, bowiem sam wypowiedziałem owo „tak”, wierność niezależna od przebytej ewolucji i stopnia samorealizacji, wierność wobec drugiego człowieka, takiego, jaki jest, niezależnie od jego rozwoju – taka wierność jest nie tylko podstawową strukturą małżeństwa i rodziny, ale samego istnienia ludzkiego, jest gwarancją zaufania i porządku, bez których ludzkość runęłaby w gruzy.

Nie brakuje, niestety, we współczesnym świecie ludzi, którzy roszczą sobie prawo do proponowania małżeństwom i rodzinom namiastek łatwego szczęścia. Proszę was, byście nie dawali się zwodzić! (…) W obliczu trudności, jakie nastręczać może życie małżeńskie, nie dajcie się zwieść łatwym rozwiązaniom, takim jak rozwód, gdyż w istocie są to tylko rozwiązania pozorne. Chrześcijanie wiedzą, że małżeństwo, związek z natury swojej nierozerwalny, zostało uświęcone przez Chrystusa, który sprawił, że uczestniczy ono w niezniszczalnej i wiernej miłości pomiędzy Nim i Jego Kościołem (por. Ef 5, 32). W sposób szczególny rodziny chrześcijańskie znajdą siłę i łaskę, konieczne do przezwyciężenia przeszkód zagrażających ich jedności, poprzez uczestnictwo w sakramencie pojednania i przyjmowania Ciała Chrystusowego. Niech przy tym nie zapominają, iż prawidłowa miłość hartuje się w cierpieniu”.

Jan Paweł II

 

 

 

Wychowanie dzieci

Synu, od młodości swej staraj się o naukę, a będziesz ją nabywał aż do siwizny. 19 Jak oracz i siewca przystępuj do niej i czekaj na dobry jej plon; trochę się utrudzisz pracując nad nią, ale wnet będziesz spożywał jej owoce. 20 Jakże bardzo twarda jest dla nieuków, a lekkoduch w niej nie wytrwa (Syr 6,18-20).

On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!”. 36 Potem wziął dziecko, postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: 37 „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał” (Mk 9,35-37).

—————

W tym czasie uczniowie przystąpili do Jezusa z zapytaniem: „Kto właściwie jest największy w królestwie niebieskim?” 2 On przywołał dziecko, postawił je przed nimi i rzekł: 3 „Zaprawdę, powiadam wam: Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego. 4 Kto się więc uniży jak to dziecko, ten jest największy w królestwie niebieskim. 5 I kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje. 6 Lecz kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza. 7 Biada światu z powodu zgorszeń! Muszą wprawdzie przyjść zgorszenia, lecz biada człowiekowi, przez którego dokonuje się zgorszenie” (Mt 18,1-7).

Jezus wielokrotnie w swoim nauczaniu nie tylko wysławiał przymioty dzieci, ale podkreślał: „Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego”(Mt 18,3). Apostołowie nie rozumieli jeszcze wielu prawd, dlatego pewnego razu sprzeczali się w drodze o to, który z nich jest największy, każdy z nich liczył na wyróżnienie ze strony Jezusa. Pan widząc ich postawę, pełną niezrozumiałych ambicji i pychy, przywołuje na myśl dziecko i podkreśla, że wielki jest tylko ten, kto posiada cechy dziecka, taki człowiek może wejść do Królestwa Niebieskiego. Dziecko bowiem jest otwarte i pełne ufności wobec swoich rodziców, jest świadome swojej małości i słabości, dlatego ufnie powierza się rodzicom. I tak właśnie człowiek wierzący potrafi dostrzec swą małość, grzeszność i bezradność, dlatego powierza się Ojcu bezgranicznie. Ta dziecięca świadomość Bożej bliskości sprawia, że życie staje się modlitwą i zawierzeniem. Jezus jednak nie tylko wskazuje na postawę bycia dzieckiem, lecz sam się z nią utożsamia do tego stopnia, że „… kto by przyjął jedno takie dziecko w imię moje, Mnie przyjmuje”(Mt 18,5).

Motto: „Być dzieckiem Boga znaczy oddać się w ręce Boga, czynić Jego wolę, złożyć w Jego Boskie ręce swoje troski i swoje nadzieje, nie męczyć się obawą o przyszłość. Na tym polega prawdziwa wolność i wesele synów Bożych. Posiada je niewielu ludzi, nawet prawdziwie pobożnych i po bohatersku gotowych na każde poświęcenie. Chodzą zawsze pochyleni pod ciężarem swych trosk i obowiązków”.

Edyta Stein, „Z własnej głębi”

 

Zagrożenia

Jest zaś rzeczą wiadomą, jakie uczynki rodzą się z ciała: nierząd, nieczystość, wyuzdanie, 20 uprawianie bałwochwalstwa, czary, nienawiść, spór, zawiść, wzburzenie, niewłaściwa pogoń za zaszczytami, niezgoda, rozłamy, 21 zazdrość, pijaństwo, hulanki i tym podobne. Co do nich zapowiadam wam, jak to już zapowiedziałem: ci, którzy się takich rzeczy dopuszczają, królestwa Bożego nie odziedziczą. 22 Owocem zaś ducha jest: miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, 23 łagodność, opanowanie. Przeciw takim cnotom nie ma Prawa. 24 A ci, którzy należą do Chrystusa Jezusa, ukrzyżowali ciało swoje z jego namiętnościami i pożądaniami. 25 Mając życie od Ducha, do Ducha się też stosujmy. 26 Nie szukajmy próżnej chwały, jedni drugich drażniąc i wzajemnie sobie zazdroszcząc (Ga 5,19-26).

—————

Jak więc przejęliście naukę o Chrystusie Jezusie jako Panu, tak w Nim postępujcie: 7 zapuśćcie w Niego korzenie i na Nim dalej się budujcie, i umacniajcie się w wierze, jak was nauczono, pełni wdzięczności. 8 Baczcie, aby kto was nie zagarnął w niewolę przez tę filozofię będącą czczym oszustwem, opartą na ludzkiej tylko tradycji, na żywiołach świata, a nie na Chrystusie. 9 W Nim bowiem mieszka cała Pełnia: Bóstwo, na sposób ciała (Kol 2,6-9).

Dekalog, który otrzymali Izraelici na górze Synaj jest zbiorem podstawowych zakazów moralnych i jest kodeksem moralnym przyjętym przez chrześcijan. Jednak patrząc z głębszej perspektywy, przykazania i pouczenia Jezusa pomagają nam kształtować i formować swoje życie w sposób właściwy, zarówno swoje życie jak i relacje międzyludzkie, społeczne. Owe pouczenia nie tylko pomagają nam w życiu codziennym, lecz są także drogą do szczęścia wiecznego, drogowskazem wskazującym nam drogę do zbawienia. Jezus w rozmowie z młodzieńcem podkreśla, iż przykazania są warunkiem dostąpienia zbawienia: „Jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania” (Mt 19,17).

Motto:

„Pewien ojciec rodziny miał dwóch synów, których tak samo miłował. Chciał być dla nich w równej mierze dobroczyńcą. Oprócz domu, w którym mieszkali synowie, ojciec ten miał też posiadłość. Były w niej ukryte wielkie skarby. Synowie wiedzieli o tych skarbach, ale nie znali drogi prowadzącej do nich. Ojciec bowiem z jakichś powodów – i to przez wiele, wiele lat – nie wyjaśniał synom, jak do nich dojść. Któregoś dnia wezwał jednak dwóch synów i powiedział im: „Dobrze będzie, jeśli odtąd będziecie wiedzieć, gdzie są skarby odłożone dla was przez waszego ojca, abyście – kiedy wam to powiem – mogli tam dojść. Poznajcie więc drogę do nich i drogowskazy, które umieściłem, abyście nie zeszli z właściwej drogi. Posłuchajcie. Bogactwa nie są na równinie, gdzie stoją wody, gdzie pali upał, pył niszczy, ciernie i chwasty zagłuszają roślinność, gdzie mogą przyjść złodzieje, aby z łatwością je ukraść. Skarby znajdują się na szczycie tej wielkiej góry: wysokiej i kamienistej. Umieściłem je tam, na szczycie. Tam na was czekają. Na górę prowadzi nie jedna, lecz wiele ścieżek. Jednak tylko jedna jest dobra. Niektóre z nich prowadzą do przepaści, inne do grot bez wyjścia, inne do rowów z błotnistą wodą, inne do kryjówek żmij, inne do kraterów z rozpaloną siarką, jeszcze inne do ścian nie do przebycia. Ta [jedyna] dobra ścieżka jest wprawdzie męcząca, lecz dochodzi się nią do szczytu bez natrafiania na przepaście lub inne przeszkody. Abyście mogli ją rozpoznać, postawiłem tam na całej długości, w regularnych odstępach, dziesięć kamiennych pomników. Są na nich wyryte te trzy słowa, ułatwiające rozpoznanie: „miłość, posłuszeństwo, zwycięstwo”. Idźcie tą ścieżką, a dotrzecie do miejsca skarbu. Ja pójdę inną drogą, którą tylko sam znam, i otworzę wam bramy, abyście byli szczęśliwi”.

Dwóch synów pożegnało ojca, a on, kiedy jeszcze mogli go usłyszeć, powtórzył: „Idźcie drogą, o której wam powiedziałem. Jest dla waszego dobra. Nie pozwólcie się pociągnąć przez inne, nawet jeśli wydadzą się wam lepsze. Utracilibyście skarb, a wraz z nim – mnie”.

I oto przybyli do stóp góry. Pierwszy pomnik znajdował się u jej podstawy, dokładnie na początku ścieżki, która była pośród szeregu innych, prowadzących w górę w różnych kierunkach. Dwóch braci zaczęło wspinaczkę dobrą ścieżką. Na początku była jeszcze wygodna, chociaż bez odrobiny cienia. Z wysokości nieba słońce paliło, zalewając ją światłem i żarem. Biała skała, w której była wykuta, czyste niebo ponad głowami, żar słońca, otaczający ich ciała – oto, co bracia widzieli i odczuwali. Ale ożywiani dobrą wolą, wspomnieniem ojca i jego poleceń, podążali radośnie ku szczytowi.

Oto drugi pomnik… potem – trzeci. Ścieżka stawała się coraz bardziej męcząca, opustoszała, paląca. Nie było widać innych ścieżek, z trawą, drzewami, czystą wodą, mniej stromych i wyżłobionych nie w skałach, lecz w ziemi, i umożliwiających przez to mniej męczącą wspinaczkę.

„Nasz ojciec chce nas doprowadzić do śmierci” – powiedział jeden syn, dochodząc do czwartego pomnika. I zaczął zwalniać kroku. Drugi zachęcał go do kontynuowania, mówiąc: „On nas kocha jak samego siebie i bardziej jeszcze, bo w tak cudowny sposób ocalił dla nas skarb. Tę ścieżkę w skale, która bez zbaczania wiedzie z dołu ku szczytowi, sam wyżłobił. Te pomniki-drogowskazy sam zbudował, ażeby nas poprowadzić. Zastanów się, mój bracie! On, on sam uczynił to wszystko, z miłości! Aby nam to dać! Aby nam pomóc dotrzeć bez możliwości [popełnienia] błędu i bez niebezpieczeństwa”.

Szli jeszcze dalej. Ale ścieżki pozostawione w dolinie zbliżały się do ścieżki wykutej w skale. Były coraz bliższe, gdy bliższy był wierzchołek góry, a ścieżka prowadząca na szczyt – węższa. A jak były piękne, zacienione, nęcące!…

„Poszedłbym chętnie jedną z nich – powiedział niezadowolony [syn], docierając do szóstego pomnika. – Przecież też prowadzi na szczyt”.

„Nie możesz tak twierdzić. Nie widać przecież, czy się pnie w górę, czy schodzi w dół…” [– odpowiedział mu brat.]

„Widać ją tam, w górze!”

„Nie wiesz, czy to jest ta sama. Poza tym ojciec polecił nam nie schodzić z dobrej drogi…”

Zniechęcony syn szedł dalej opieszale. Przy siódmym pomniku powiedział: „Jeśli o mnie chodzi, to idę swoją drogą.”

„Nie czyń tego, bracie!”

Szli ścieżką naprawdę teraz bardzo trudną, lecz szczyt był już tak bliski…

Oto ósmy pomnik i całkiem blisko – przylegająca do niego inna ścieżka, porośnięta kwiatami.

„O! Widzisz? Być może nie w linii prostej, ale tędy idzie się w górę.”

„Nie wiesz przecież, czy to ta sama ścieżka.”

„Tak. Rozpoznaję ją.”

„Mylisz się.”

„Nie. Odchodzę.”

„Nie rób tego. Pomyśl o ojcu, o zagrożeniach, o skarbie.”

„A niechże wszystko przepadnie! Cóż zrobię ze skarbem, jeśli umrę po dotarciu na szczyt. Jakie niebezpieczeństwo jest większe od tej ścieżki? I jaka nienawiść jest większa od ojcowskiej? On z nas zakpił pokazując tę ścieżkę po to, abyśmy umarli. Żegnaj! Przybędę przed tobą i będę żył…”

I rzucił się ku ścieżce przylegającej, i – wykrzykując z radości – znikł za drzewami dającymi cień.

Drugi, smutny, szedł dalej…

O! Ostatni odcinek drogi był naprawdę przerażający! Wędrowiec już nie mógł iść dalej. Był jak pijany ze zmęczenia, od słońca! Przy dziewiątym pomniku zatrzymał się, dysząc. Oparł się o kamień, czytając machinalnie wyryte na nim słowa. W pobliżu biegła ścieżka, a na niej był cień, woda, kwiaty…

„Chętnie, chętnie… Ale nie! Nie. Tu pisze – a napisał to mój ojciec – ‘miłość, posłuszeństwo, zwycięstwo’. Muszę wierzyć. W jego miłość, w jego prawdę. Muszę być posłuszny, żeby okazać moją miłość… Dalej… Miłość mnie podtrzyma…”

Oto dziesiąty pomnik… Wędrowiec, wyczerpany, spalony słońcem, szedł pochylony jak pod jarzmem… To było miłosne i święte jarzmo wierności, którą jest miłość, posłuszeństwo, męstwo, nadzieja, sprawiedliwość, roztropność, wszystko… Zamiast się oprzeć, upadł. Usiadł, chroniąc się przed słońcem, w tej odrobinie cienia, którą dawał pomnik. Wydawało mu się, że umiera… Od strony sąsiedniej ścieżki dochodził odgłos strumyka i zapach lasu… „Ojcze, ojcze, pomóż mi swoim duchem, w pokusie… pomóż mi być wiernym aż do końca!”

Z daleka dobiegł go roześmiany głos brata: „Chodź, czekam na ciebie! Tu jest raj… Przyjdź….”

„Może tam pójdę?…” [ale zastanowił się] i głośno zawołał: „Czy tamtędy naprawdę wchodzi się na szczyt?”

„Tak, chodź. Tu jest chłodny tunel prowadzący w górę. Przyjdź! Już widzę szczyt ponad tym tunelem, w skale…”

„Iść? Nie iść?… Kto mi dopomoże?… Idę…”

Oparł ręce, żeby się podnieść. Czyniąc to spostrzegł, że wyryte słowa nie były wyraźne jak te, które [widział] na pierwszym pomniku: „Na każdym pomniku słowa były mniej widoczne… Tak jakby wyczerpanemu ojcu trudno było je wyryć… I… spójrz!… Tu również znajduje się taki czerwonobrązowy ślad, który był już widoczny od piątego pomnika… Ale tu wypełnia wyżłobienie każdego słowa i płynie, znacząc skałę jak ciemne łzy, jak… krew…” Zdrapał [ten ślad] palcem tam, gdzie plama była szeroka na dwie ręce. I plama zeszła, pozwalając odkryć nowe słowa: „Tak właśnie was ukochałem… aż do przelania mojej krwi, aby was doprowadzić do Skarbu”.

„Och! O! Ojcze mój! A mnie nachodziła myśl, że nie mam postępować zgodnie z twoim poleceniem! Przebacz, mój ojcze! Przebacz”.

Syn płakał przy skale, a krew, która wypełniała [wyżłobienia] słów, odzyskała świeżość, błyszczała jak rubin. Łzy stały się pokarmem i napojem dla dobrego syna i jego siłą… Wstał… z miłości zaczął wzywać swego brata, głośno, bardzo głośno… Chciał mu powiedzieć o odkryciu… o miłości ojca… powiedzieć mu: „Wróć”.

Nikt mu jednak nie odpowiedział…

Młodzieniec udał się w dalszą drogę niemal na kolanach, po rozpalonych kamieniach, gdyż ze zmęczenia ciało było u kresu sił, ale jego duch był pogodny. Oto szczyt… I oto ojciec.

„Mój ojcze!”

„Synu drogi!”

Młodzieniec oparł się o pierś ojca. Ojciec zaś przyjął go, okrywając pocałunkami: „Jesteś sam?”

„Tak… ale mój brat wkrótce tu przyjdzie…”

„Nie. Już nie przyjdzie. Porzucił drogę dziesięciu pomników. Nie wrócił po pierwszych ostrzegawczych rozczarowaniach. Chcesz go zobaczyć? Oto on. W przepaści ognia… I trwa zacięty w swym grzechu. Przebaczyłbym mu jeszcze i czekałbym na niego, gdyby – po uznaniu swego błędu – powrócił na ścieżkę i gdyby choć z opóźnieniem poszedł drogą, którą miłość przeszła jako pierwsza. Ona cierpiała dla was aż do rozlania swej najlepszej krwi – tego, co było w niej najcenniejsze.”

„On tego nie wiedział”.

„Gdyby spoglądał z miłością na słowa wyryte na dziesięciu pomnikach, odczytałby ich prawdziwe znaczenie. Ty odczytywałeś je od piątego pomnika i dałeś mu to do zrozumienia. Powiedziałeś mu przecież: „Tu ojciec musiał się zranić!” I odczytywałeś to na szóstym, siódmym, ósmym, dziewiątym pomniku… coraz wyraźniej… aż instynktownie odkryłeś, co było [ukryte] pod moją krwią. Czy wiesz, jakie jest imię tego instynktu? ‘Twoje prawdziwe zjednoczenie ze mną’. Włókna twego serca, złączone z moimi, zadrżały i powiedziały: „Tu posiądziesz miarę miłości, jaką kocha cię ojciec”. Teraz wejdź w posiadanie Skarbu i mnie samego – ty, serdeczny, posłuszny, zwycięski na zawsze.”

Oto przypowieść. Dziesięć pomników to dziesięć przykazań. Wasz Bóg wyrył je i umieścił na ścieżce prowadzącej do wiecznego Skarbu. I cierpiał, żeby was wprowadzić na tę ścieżkę. Cierpicie? Bóg także. Musicie się skłaniać do wysiłku? Bóg także. Czy wiecie, do jakiego stopnia? Cierpiąc z powodu oddzielenia się od Siebie samego i przymuszając się do poznania bytu ludzkiego z jego wszystkimi nędzami, jakie natura ludzka nosi: narodziny, cierpienie chłodu, głodu, zmęczenia, szyderstw, zniewag, nienawiści, zasadzek i w końcu – śmierci, przelewając całą Swą Krew, aby wam dać Skarb. Oto, co cierpi Bóg, który zstąpił, żeby was zbawić. Oto, co znosi Bóg na wysokościach Nieba, pozwalając samemu Sobie cierpieć.

Zaprawdę mówię wam, że żaden człowiek – choćby nie wiem jak była uciążliwa jego ścieżka, którą dojdzie do Nieba – nigdy nie pójdzie ścieżką bardziej męczącą i boleśniejszą niż ta, którą idzie Syn Człowieczy, zdążając z Nieba do ziemi, a na ziemi – do Ofiary, aby otworzyć wam bramy do Skarbu.

Moja Krew jest już na tablicach Prawa. Moja Krew jest na drodze, którą dla was znaczę. To pod naporem Mojej Krwi otwierają się bramy Skarbca. Wasza dusza staje się czysta i silna dzięki obmyciu i karmieniu się Moją Krwią. Ale żeby nie została przelana na darmo, musicie iść za niezmiennym Prawem dziesięciu przykazań.”

  1. Valtorta, „Poemat Boga- Człowieka”

 

 

Ufność w pomoc Bożą

Pokusa nie nawiedziła was większa od tej, która zwykła nawiedzać ludzi. Wierny jest Bóg i nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść, lecz zsyłając pokusę, równocześnie wskaże sposób jej pokonania abyście mogli przetrwać (1 Kor 10,13).

Wiemy zaś, że Prawo jest dobre, jeśli je ktoś prawnie stosuje, 9 rozumiejąc, że Prawo nie dla sprawiedliwego jest przeznaczone, ale dla postępujących bezprawnie i dla niesfornych, bezbożnych i grzeszników, dla niegodziwych i światowców, dla ojcobójców i matkobójców, dla zabójców, 10 dla rozpustników, dla mężczyzn współżyjących z sobą, dla handlarzy niewolnikami, kłamców, krzywoprzysięzców i dla popełniających cokolwiek innego, co jest sprzeczne ze zdrową nauką, 11 w duchu Ewangelii chwały błogosławionego Boga, którą mi zwierzono (1 Tm 1,8-11).

———————————-

 

Nie ma stworzenia, które by było przed Nim niewidzialne, przeciwnie, wszystko odkryte i odsłonięte jest przed oczami Tego, któremu musimy zdać rachunek. 14 Mając więc arcykapłana wielkiego, który przeszedł przez niebiosa, Jezusa, Syna Bożego, trwajmy mocno w wyznawaniu wiary. 15 Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu. 16 Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę dla uzyskania pomocy w stosownej chwili (Hbr 4,13-16).

Człowiek może zakryć wiele tajemnic przed drugim człowiekiem, lecz przed Bogiem wszystko jest jawne, Bóg wręcz zna naszą każdą niewypowiedzianą myśl. Lecz w Liście do Koryntian czytamy, iż „Bóg nie dozwoli was kusić ponad to, co potraficie znieść”. Na pierwszą myśl kuszenie czy pokusa kojarzą nam się negatywnie, z namawianiem do złego. Jednak terminologia biblijna posługuje się tym terminem także w znaczeniu „próby, doświadczenia”, które są koniecznym etapem rozwoju każdego z nas. Św. Paweł podkreśla, iż Prawo nie jest dla sprawiedliwych, lecz dla grzeszników, gdyż ludzie sprawiedliwi, wierzący i ufający Bogu traktują Prawo jako ochronę przed upadkiem ducha, przed grzechem, który podcina życie duchowe, niszczy człowieka od wewnątrz.

Jezus poświęcił siebie do tego stopnia, że „musiał się upodobnić pod każdym względem do braci, aby stał się miłosiernym i wiernym arcykapłanem wobec Boga dla przebłagania za grzechy ludu” (Hbr 2,17). Jezus jest bliski człowiekowi, bo sam poznał smak życia na ziemi, doświadczył tych samych trudności i cierpień, więc nam współczuje i może współczuć z tymi, którzy „nie wiedzą i błądzą.

Motto:

Przenikasz i znasz mnie, Panie,

Ty wiesz, kiedy siedzę i wstaję.

Z daleka spostrzegasz moje myśli,

przyglądasz się, jak spoczywam i chodzę,

i znasz wszystkie moje drogi.

Zanim słowo się znajdzie na moim języku,

Ty, Panie, już znasz je w całości.

Ty ze wszystkich stron mnie ogarniasz

i kładziesz na mnie swą rękę.

Zbyt przedziwna jest dla mnie Twoja wiedza,

tak wzniosła, że pojąć jej nie mogę.

Gdzie ucieknę przed duchem Twoim?

Gdzie oddalę się od Twego oblicza?

Jeśli wstąpię do nieba, Ty tam jesteś,

jesteś przy mnie, gdy położę się w Otchłani.

Gdybym wziął skrzydła jutrzenki,

gdybym zamieszkał na krańcach morza,

Tam również będzie mnie wiodła Twa ręka

i podtrzyma mnie Twoja prawica.

Psalm 139