Winnica

Ja jestem prawdziwym krzewem winnym, a Ojciec mój jest tym, który go uprawia.2 Każdą latorośl, która we Mnie nie przynosi owocu, odcina, a każdą, która przynosi owoc, oczyszcza, aby przynosiła owoc obfitszy.3 Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was.4 Wytrwajcie we Mnie, a Ja będę trwał w was. Podobnie jak latorośl nie może przynosić owocu sama z siebie – o ile nie trwa w winnym krzewie – tak samo i wy, jeżeli we Mnie trwać nie będziecie.5 Ja jestem krzewem winnym, wy – latoroślami. Kto trwa we Mnie, a Ja w nim, ten przynosi owoc obfity, ponieważ beze Mnie nic nie możecie uczynić.6 Ten, kto we Mnie nie trwa, zostanie wyrzucony jak winna latorośl i uschnie. I zbiera się ją, i wrzuca do ognia, i płonie. (J 15,1-6)

—————

Chcę zaśpiewać memu Przyjacielowi pieśń o Jego miłości ku swojej winnicy! Przyjaciel mój miał winnicę na żyznym pagórku. 2 Otóż okopał ją i oczyścił z kamieni i zasadził w niej szlachetną winorośl; pośrodku niej zbudował wieżę, także i tłocznię w niej wykuł. I spodziewał się, że wyda winogrona, lecz ona cierpkie wydała jagody. 3Teraz więc, o mieszkańcy Jeruzalem i mężowie z Judy, rozsądźcie, proszę, między Mną a między winnicą moją. 4 Co jeszcze miałem uczynić winnicy mojej, a nie uczyniłem w niej? Czemu, gdy czekałem, by winogrona wydała, ona cierpkie dała jagody? 5 Więc dobrze! Pokażę wam, co uczynię winnicy mojej: rozbiorę jej żywopłot, by ją rozgrabiono; rozwalę jej ogrodzenie, by ją stratowano (Iz 5,1-5).

————-

I opowiedział im następującą przypowieść: „Pewien człowiek miał drzewo figowe zasadzone w swojej winnicy; przyszedł i szukał na nim owoców, ale nie znalazł. Rzekł więc do ogrodnika: „Oto już trzy lata, odkąd przychodzę i szukam owocu na tym drzewie figowym, a nie znajduję. Wytnij je: po co jeszcze ziemię wyjaławia?” Lecz on mu odpowiedział: „Panie, jeszcze na ten rok je pozostaw; ja okopię je i obłożę nawozem; może wyda owoc. A jeśli nie, w przyszłości możesz je wyciąć” (Łk 6-9).

I powiedział im przypowieść: „Patrzcie na drzewo figowe i na inne drzewa. 30 Gdy widzicie, że wypuszczają pączki, sami poznajecie, że już blisko jest lato. 31 Tak i wy, gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże” (Łk 21,29-31).

Zarówno Izajasz jak i Ewangeliści w przypowieściach Jezusowych zapowiadają konsekwencje lekceważenia Boga i Jego pouczeń. Bóg zasadzając winnicę miał nadzieję, że wyda ona winogrona słodkie i soczyste. Tymczasem wydała ona „cierpkie jagody”. Papież Benedykt XVI komentował: „Właściciel winnicy oznacza samego Boga, a winorośl symbolizuje Jego lud, a także życie, które On nam daje, abyśmy dzięki Jego łasce i naszemu zaangażowaniu czynili dobro. Święty Augustyn komentuje to w ten sposób, że „Bóg nas uprawia, tak jak pole, aby nas uczynić lepszymi”. Bóg ma pewien plan dla swoich przyjaciół, ale, niestety, odpowiedź człowieka zmierza często ku niewierności, co przekłada się na odrzucenie Boga. Pycha i egoizm uniemożliwiają wręcz uznanie i przyjęcie najcenniejszego daru Boga: Jego Jednorodzonego Syna. Kiedy w końcu „posłał do nich swego syna [rolnicy]… chwyciwszy go, wyrzucili z winnicy i zabili” (Mt 21,37.39). Bóg oddaje się w nasze ręce, zgadza się stać niezgłębiona tajemnicą słabości i objawia swoją wszechmoc w wierności wobec planu miłości, który w końcu przewiduje jednak również sprawiedliwe kary dla bezbożnych. Mocno zakorzenieni w wierze, w kamieniu węgielnym, którym jest Chrystus, trwajmy w Nim tak jak latorośl, która nie może przynieść owocu sama z siebie, o ile trwa w winnym krzewie. Tylko w Nim, przez Niego i z Nim buduje się Kościół, lud Nowego Przymierza.”

Motto: „Sceptycyzm trzeba zostawić u progu, gdyż spełniły się najdokładniej Izajaszowe wizje: nie było pod niebem innego ludu, nad którym zawisłyby dotkliwsze spełnienia. Widziała, zburzona do korzeni, Jerozolima całą zapowiedzianą obrzydliwość spustoszenia i las rzymskich krzyży dookoła ruin świątyni… Mijający czas widział rozproszenie ludu i całą gehennę jego poniżenia…. Płonęły stosy Hiszpanii i Niemiec, getta płonęły także, a synagogi w rojach iskier padały w proch. Tyle wieków a gniew niegasnący. Lecz zanim wpadnie nam do głowy myśl, aby Bogu wystawić rachunki, pomyślmy: może dlatego gniew mocny i niegasnący, że podobna była i miłość? Może dlatego gniew tak głęboki, że podobnie wielkie było zawierzenie i zawód odrzucenia?

… Może dlatego gniew tak straszliwy, że bliskość tak wielka? – I może także niewygasła. Gdy i to mówi Prorok: że omyje Pan córkę Syjonu, a wielu zapisanych jest w Księdze Żywota. Gdy wpadnie nam do głowy myśl głupia i gnuśna i tchórzliwa, że wszystko to nas nie dotyczy – zechciejmy zrozumieć, że to przecież nieprawda”. „Nic się zmieniło. Chrześcijanie są ludem lirycznym. Marzą o wielkiej i niegasnącej miłości Boga. Strofy bardzo piękne układają o wielkiej Jego bliskości. I po cichutku agrest podsuwają Panu zamiast winnych jagód. Nawet podobne. I tylko o tym jednym zapominamy chętnie: że gniew bywa podobny miłości i równie straszny, jak wielka może być bliskość. Izajaszu spraw: abyśmy cię usłyszeli” (Tadeusz Żychiewicz, „Stare Przymierze”).